czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 1

**Rozmowa Veroniki i Laury***

V: Obiecaj mi, że nie będziesz zła.
L: Dlaczego miałabym być zła ?
V: Najpierw obiecaj, że nie będziesz zła.
L: Dobrze, obiecuję, że nie będę zła. A teraz mów o co chodzi.
V:  No więc w przyszłym tygodniu lecę do Londynu z Michael'em.
L: Szczęściara.
V:  Nie jesteś zła ?
L: No co ty Veronika, niby o co ? Cieszę się, że wreszcie spełnisz marzenie.
V: Naprawdę ?
L: Naprawdę. Tylko wiesz jak spotkasz kogoś fajnego to poproś o autograf dla mnie.
V: Jesteś super. No jasne, że poproszę.
L: Dzięki.
V: Dobra to ja lecę, bo robi się trochę późno.
L: Papa.
V: Paa...

**Tydzień później**

L:  Jesteś gotowa ?
V: Tak chyba mam wszystko
L: No mam nadzieję, bo nie chce mi się potem wracać.
V: Ok, to ruszamy w drogę. Trzeba jeszcze podjechać po Michaela.
L: Dobrze, to chodź zaniesiemy już walizki do samochodu.
V: Już idę.

**5 min. później**

V: Cześć Michael. Gotowy ?
M: Tak, zwarty i gotowy.
L: No to jedziemy. Macie wszystko.
M i V: Chyba tak.
L: Chyba ? To mam jechać czy nie ?
V: Jedź.
L: Ok.

**Oczami Veroniki**

Laura nacisnęła pedał gazu i ruszyliśmy na podbój Londynu. Po około godzinie jazdy dojechaliśmy na lotnisko. Podczas podróży myślałam, że nie wytrzymam do teraz mam obolały brzuch od śmiechu.

L: No to czas się pożegnać.
V: Chyba tak. Będę tęsknić. Dzwoń do mnie na skype, albo ja do ciebie.
L: Ok. Lećcie już bo się spóźnicie. Pa
M i V: Papa.

Pomachałam jeszcze do Laury i ruszyliśmy żwawym krokiem na samolot. Po jakichś 2 godzinach lotu byliśmy na miejscu. Z lotniska odebrała na mama Michaela, była bardzo ładna i miła. W niedługim czasie dotarliśmy do jej domu, nie był duży, ale za to bardzo przytulny. Ja spałam w pokoju gościnnym, a Michael w swoim starym pokoju. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać, bo byłam zmęczona.

M: Wstawaj śpiochu.
V:  Cc...oo ? Przecież jest jeszcze wcześnie
M: Haha dziewczyno jest 10 rano.
V: Co ? Już tak późno?
M: Jeszcze chwilę temu mówiłaś, że późno.
V: No bo nie wiedziałaś, która jest godzina. dobra daj mi 5 min. zaraz zejdę.
M: Ok.

Poszłam do łazienki, żeby się trochę ogarnąć, a potem zeszłam na dół.

V: Wow! Ale ładnie pachnie.
M: Siadaj zaraz podaję.
V: A gdzie twoja mama ?
M: Pojechała do pracy. Wróci o 15.00.
V: Aha. A co ty tam pichcisz ?
M: Naleśniki.  bardzo proszę.

Przede mną wylądował talerz gorących naleśników, więc zabrałam się za jedzenie.

** Po zjedzeniu**

V: Dziękuję było pyszne.
M: Dzięki, miło, że ci smakowało. No dobra to gdzie idziemy ?
V: Prowadź, ty się tu orientujesz
M: Ok. To chodźmy. Może zaczniemy od London Eye.
V: jasne, zawsze chciałam zobaczyć London Eye. Czekaj tylko ubiorę buty.
                                                                                                                                                                   

Wiem, że trochę krótki, ale muszę się rozkręcić. Następny powinien się ukazać w przyszłym tygodniu, może wcześniej. Miłej nocki, dobranoc ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz